Korytarz na piętrze knajpy...

Villemo

Wąski , drewniany... Niezbyt "exkluzwny"

Gosia:
<gdy wyszłać , spotkałaś karczmarza w towarzsytwie jakiegoś mężczyzny...>
Karczmarz: <z zawstydzeniem> Wybacz moja droga ale.... mamy tu mały problem...

gosiadawida

noo to by wyjasnialo kto mi spac nie daje ...to jakas nowa rozrywka w tym lokalu?<mowie z przekasem zerkajac na towarzysza karczmarza>tylko blagam nie wrzeszcie tak <mrugam okiem w strone nieznajomego> no chyba ze z zabitej swinki na rano bedzie bekonik do jajecznicy<robie krotka przerwe po czym...>aaa....yyy...moze moge w czyms pomoc? wiesz demony wampiry smoki i inne dziadostwo .heh...to moj fach w koncu <smieje sie sama z wlasnych slow>w koncu nie sadzisz przyjacielu ze przybylam tu na wakacje? <pytam z przekasem bo nie znam mezczyzny ktory wyraznie nie wie o czym rozmawiamy>

Villemo

Gosia:
Karczmarz: Przepraszam jeszcze raz.... Powinnaś wypocząć.. Idź się prześpij , obiecuje że już nie będziemy hałasować.... Należy ci się to... A problem nie jest wcale aż taki wielki , jakby się mogło wydawać... <mężczyzna ostatnie słowa wypowiedział dość niepewnie...>

gosiadawida

widzisz przyjacielu<mowie zciszajac glos jakby w tajemnicy> ja juz wstalam i jak nie zobacze co sie tak przerazliwie darlo i czemu to bede tak stala <robie pauze w celu wywolania konsternacji> a teraz przedsaw moze kawalera bo nie lubie nie wiedziec z kim rozmawiam fajna rozmowa koles stoi i sie gapi niemowa? hmm...dziwnie tu jakos pachnie no teraz to mnie zaintrygowali czy jestem zbyt ciekawska? heh a tam <zwracam sie teraz do karczmarza>a moze juz czas na sniadanie? bo nie wiem jak pan...<tu patrze na obcego>ale ja jestem glodna a widze ze switac zaczyna.To jak sami gotujemy czy moze kucharka juz nie spi? <zadaje to pytanie z mysla ze reszta podazy za mna z tego cimnego korytarzaa moze przy sniadaniu wreszcie dowiem sie kto to jest ten nieznajomy i w czym problem>

Villemo

Gosia:
Karczmarz: <do nieznajomego> Zostaw nas samych! <gdy tamten odszedł , zwrócił się do Ciebie> Widzisz droga przyjaciółko... Zaistniała tutaj taka dziwna sprawa... W którą raczej nie powinnaś się mieszać... Na dole... Na dole są ludzie samego hrabiego pobliskiego miasta... Ogólnie w okolicy zrobiło się niezbyt przyjemnie... Uciekł stąd... Moredrca... <powiedział... Miałaś jednak dziwne wrażenie że mężczyzna coś przed Tobą ukrywa..>

gosiadawida

<klade reke na ramieniu karczmarza> znasz mnie ..wiem ze cos krecisz wiesz ze ja lubie sie wtracac <mowie ironicznie> moze nie do spraw hrabiego i jego ludzi ale gadaj mi szybko czy ktos tu potrzebuje pomocy?takie mam namiary i nie pozbedziesz sie mnie <a teraz juz calkiem bez uprzejmosci>czy raczej wolisz te bude od nowa stawiac swoja droga przydalo by sie to wyburzyc dom strachow jakis...

Villemo

Gosia:
Karczmarz: Uciekł stąd morderca... Zabił kurtyzanę , porwał drugą.. Bardzo młodą... To wszystko... <nadal jednak coś ukrywał>

gosiadawida

<wkurzam sie powoli> dlugo tak bedzie mnie zwodzil i po co i tak sie wyda to dziadostwo samo do mnie lezie czlowieku ogarnij sie przed wiedzminem masz tajemnice?<a teraz tonem tlumaczacym i powodujacym spokoj i zaufanie> po to tu jestem ...mam pomoc uratowac jakas pannice to wazna osobka i w tajemnicy przed swiatem przy pomocy innych wychowac ja na wojowniczke ...<zdradzam cel swojego przybycia> chociaz licho wie ze ja i wychowanie ...<mowie z przekasem> wiec teraz nie mow mi ze nie powinnam sie interesowac i prowadz do kuchni .a przy okazji ten...czlowiek.... co tu stal...to ten z pokoju obok? czy inni ludzie tez tu bywaja <mowie z calkowitym smiechem i niedowierzaniem> ludzie ..jasne wszystko tylko nie ludzie ..tu czlowiek to chyba po swojej smierci trafia

Villemo

Gosia:
Karczmarz: Niee.... Tamten to zwykły awanturnik... A ten z pokoju obok... To jest właśnie domniemany morderca.. I nie do końca jestem pewien jego człowieczeństwa.... <ściszył głos>

gosiadawida

<rownie cichym glosem> to uciekl czy jest w pokoju obok przyznaje ze szarady slowne to nie jest moja najlepsza strona zawsze tak samo <biore karczmarza pod reke i kieruje sie w strone sali glownej>

Villemo

Gosia:
Karczmarz: <poddenerwowany> Uciekł do jasnej cholery! Ale zauważyliśmy dopiero jak spałaś...

gosiadawida

a widzisz wreszcie gadasz czlowieku do rzeczy <poklepuje go po ramieniu> i.... jakie plany? szukamy go? ja czuje ze cos tu jest nie tak <moje zmysly wiedzminskie wyostrzaja sie w sytuacjach zagrozenia> czuje dziwny zapach jakby z drugiej czesci korytarza moze sprawdz tam...ja pojde do swojego pokoju moze chociaz buty zasznuruje i umyje zeby.<mowie wskazujac na metrowe sznurki zwisajace z jednego buta> jakbys cos znalazl to wiesz gdzie jestem

Villemo

Gosia:
Karczmarz: Tylko pamiętaj droga przyjaciółko... On może być niebezpieczny... Nawet... Dla Ciebie.. <powiedział to zatroskanym głosem>

gosiadawida

<na odchodnym trzymajac reke na klamce> to ja jestem niebezpieczna, to na moj widok inni zwiewaja .pamietaj powiadom mnie jesli bede ci potrzebna <po czym wchodze do swojego pokoju lekko trzaskajac drzwiami>

Villemo

Gosia:
< na korytarzu pustka.. Słyszysz że w sali głównej panuje jakieś zamieszanie>