Okolice Karczmy..

Villemo

Vincent:
Leśniczy: <lekko poddenerwowany , nadal zdziwiony> A konkretnie o co chodzi?

Vincent

Pewna osoba wyznaczyła mnie na jej opiekuna ale hmmm najlepiej się nie dogadujemy nie martw się nie mam złych zamiarów

Villemo

Vincent:
Leśniczy: A co ma pan na potwierdzenie swych słów?

Vincent

zadam pytanie mówi coś panu imię Catheline ?? ?? chcę wiedzieć kim jest dla niej i dlaczego dziewczyna przed czymś ucieka a jeśli przeczucie mnie nie myli wiesz coś o tym

Villemo

Vincent:
Leśniczy : <jakby zbity z tropu> Ale... skąd zna pan Catheline? Nigdy nie zdradza nikomu swego imienia...

Vincent

No tu masz jedno potwierdzenie mojej prawdomówności więc jak powie mi pan coś ?? ??

Villemo

Vincent:
Leśniczy: Hmm... Nie mogę wiedzieć w jaki sposób poznał pan tę tajemnicę..

Vincent

Wiele zależy od tego czy mogę ci zaufać a po tym co widziałem nie chcę nadszarpnąc zaufania dziewczyny

Villemo

Vincent:
Leśniczy : < z szyderczym uśmiechem > O to nie musi się pan martwić..

Vincent

A jaką mam pewność ?? ??

Villemo

Vincent:
Leśniczy: Proszę pomyśleć logicznie.. Ja tu mieszkam , znam tę osoby.. Pan jest tylko nieznajomym przybyszem , który od razu chciałby wszystko wiedzieć... Na dodatek pana zamiary też nie są do końca znane.. więc?

Vincent

w takim razie zdradź mi swoje imie łaskawco

Villemo

Vincent:
Leśniczy: Więc proszę mi zdradzić swoje... <gdy mężczyzna wypowiedział te słowa , odniosłeś dziwne wrażenie iż coś jest nie tak... Nie wiedziałeś tylko co..>

Vincent

Zapytałem pierwszy kultura wymaga byś mi się przedstawił jako pierwszy

Villemo

Vincent:
Leśniczy: Mam na imię Harris jeżeli tak to pana interesuje.. <odpowiedział spokojnie> Teraz pana kolej..