Okolice Karczmy..

Villemo

Alrauna:
<wokół zaczyna się ściemniać.. Ogarnia Cię przeszywający chłód... Dziwnne jak na tą porę dnia.. Śpiew staje się coraz głośniejszy.. Nie znasz tego języka lecz masz dziwne wrażenie , że gdzieś go słyszałaś.. Dziwne... Mężczyźni już wogóle przestali zwracać na Ciebie uwagę...Są jak zahipnotyzowani..>

Alrauna

Doobra o co biega?? Zaraz się dowiemy

Villemo

Alrauna:
< w pewnej chwili wszyscy najemnicy padają na ziemię.. Wydaje się że bez życia... > Uciekaj! < zdaje się szpeczeć szum wiatru>

Villemo

Vincent:
<wychodzisz z knajpy.. Masz dziwne wrażenie , iż coś wisi w powietrzu... Niby na polanie przed knajpą jest spokojnie ale... Ale masz wrażenie iż ze wszystkich stron obserwują Cię jakieś niewidzialne oczy... Na wprost siebie widzisz stojącą , spętaną kobietę ( Alr) i leżących bez życia mężczyzn..>

Alrauna

a właśnie że nie ucieknę!!

Villemo

Alrauna:
Chodź , chodź! <woła jakiś głos z lasu.. Wydaje Ci się że go znasz , ale nie wiesz skąd>

Vincent

hmm zobaczymy co dalej <ukrywam się gdzieś w pobliżu>

Alrauna

No dobrze... sie zobaczy...

Villemo

Vincent:
<nie dzieje się nic godnego uwagi>

Alrauna:
Chodź Angeliko! Chodź do nas! <Nawoływały głosy.... Zupełnie tak , jakby Cię kusiły.. >

Alrauna

Vincent

Villemo

Alrauna:
Chodź! Chodź do nas! <nieprzestawały mówić głosy.... Miałaś dziwne wrażenie że skądś je znasz..>
Vincent:
<również słyszysz głosy lecz niestety nie znasz tego języka>

Vincent

<postanowiłem sprawdzić z którego miejsca dobiegają głosy zmieżam w ich kierunku>

Villemo

Vincent:
<zdajesz sobie sprawę , iż idąc za głosami zmierzasz w stronę lasu... Już prawie przekroczyłeś jego granicę..>

Alrauna