Pokój (Vinca)

Vincent

No i tyle ją widziałem < po czym moja postać znika pod ziemią>

PRZENIESIENIE AKCJI DO DZIAŁU - OKOLICE KARCZMY...

Villemo

Vincent:
<w pokoju wszystko jest tak jak było... Spokój , cisza... Jedyne co słychać , to odgłosy z dołu... Przed sobą widzisz stare , z pozoru nieprzyjemnie wyglądające łóżko... Jednak przeżycia ostatnich godzin sprawiają , iż łóżko wręcz kusi do tego , aby się w nim położyć..>

Vincent

< siadam na łóżku i postanowiłem się odrobinę odprężyć>

Villemo

Vincent:
<wokół panują spokój i cisza... Jest spokojnie.. Zbyt spokojnie..>

Vincent

Villemo

Vincent:
<odnosisz dziwne wrażenie , że ktoś skrada się przed drzwiami Twego pokoju..>

Vincent

<siedząc na łóżku opierając się o ścianę obserwuje drzwi nadal gotowy do uderzenia na pierwszego który niespodziwanie będzie chciał wtargnąć>

Villemo

Vincent:
<słyszysz cichą rozmowę dobiegającą zza drzwi...> Myślisz że to on? <zapytał pierwszy głos> A czy masz jeszcze do tego jakiekolwiek wątpliwości? <odpowiedział drugi.. Po chwili szept ściszył się do tego stopnia , że nie mogłeś rozróżnić żadnych słów.. No cóż , pewnie ktoś zrozumiał swój błąd..>

Vincent

Villemo

Vincent:
<przez niewielką szparę widzisz dwóch stojących pod drzwiami Twego pokoju mężczyzn... Są to człowiek i krasnolud... Człowiek to zwykły awanturnik i pijaczyna , lecz sposób uzbrojenia krasnoluda mówi sam za siebie - nie można z nim zadzierać..>

Vincent

Villemo

Vincent:
<nic się nie dzieje.. Mężczyźni nadal cicho rozmawiają..>

Vincent

Villemo

Vincent:
Krasnolud: Do stu beczek....! Drzwi się ruszają... Nie sądzisz Fin że za dużo wypiliśmy... ?? <zapytał dość głośno drugiego mężczyznę..>

Vincent